Kochany Karolu! Sam nie wiesz, jak często wracałem myślą do Ciebie w czasie tych strasznych siedmiu lat – strasznych, wierz mi, i dla nas, „szczęśliwych i bezpiecznych uchodźców”. Z wielką radością dowiedziałem się, że żyjesz, jesteś, piszesz. […]
Karolu, przyjacielu młodych, szczęśliwych lat! Gdzie nasza młodość? Już Ci odpowiadam na to banalnie-retoryczne pytanie: przed nami, w przyszłości. Mimo wszystko, mimo wszystko… Wrócę wkrótce (za kilka miesięcy) do kraju i jak opętany zabiorę się do takiej właśnie pracy, jaką robił Kraszewski: wydobywanie z ukrycia nieznanych skarbów naszej kultury, odkopywanie rzeczy nieznanych lub zapomnianych a pięknych i istotnych. Marzę o studiach nad „nieoficjalną” literaturą polską. Co się stało z gronem naszych wspólnych przyjaciół-szperaczy? Wiem o kochanym Kaziu Piekarskim, że nie żyje (a może, co dałby Bóg, mylnie mnie poinformowano?). Gdzie Krzyżanowski, Borowy, Bystroń? Co porabiają? Pamiętasz, jakeśmy się zbierali u mnie, pili reńskie wino i gawędzili „uczenie”? Czy żyje Doroszewski? […]
Napisz do mnie, pozdrów przyjaciół – i oni niech napiszą. Lotnicze listy z Warszawy przychodzą tu już po 10–14 dniach.
Nowy Jork, 24 października
Julian Tuwim, Listy do przyjaciół-pisarzy, oprac. Tadeusz Januszewski, Warszawa 1979.